Boże , godzina 7.00 a te cweluchy już drą te japy. Zlazłam z łóżka ,
i poszłam zobaczyć , o co znou chodzi. Idąc po schodach , dało się już
usłyszeć Niall`a i Harre`go jak się kłócą , kto zjadł batona. Nie no
chwili spokoju w tym domu.
- Zamknąć się . Ludzie normalni , o tej porze jescze śpią
- a co może ty normalna jesteś , po twoim zachowoniu , to się zastanawiam -- Harry już swoje , zaraz mu przywale No !!
- dobra Harry , ona ma racje , nie powinniśmy tak się drzeć. -- stanoł w obronie mojej Niall , nie powiem zdziwiłam się.
- Dzięki Niall -- No i uśmiech , co odwzajemnił.
- ale to nie zmienia fakty , kto zjadł mi batona -- żalił się Niall . Boże jak z Dziećmi , pomyślałam.
- Niall , a jak powiem , że ja Go zjadłąm -- uśmiechnełam się cwaniacko .
- no To .. , dobra walić ten baton .
- boże Niall Czy ty dobrze się czuje -- zaczoł go obmacywać Harry .
- No żyje z debilami No . !!
Zabrałam z kuchni jabko , i posżłam się przebrać , ponieważ i tak już nie usnę. Jak zwykle wciągnełam na siebie dresy , full cap i luźną bluzkę , standardowo kitka . Ubrana zeszłam już na dół , pokierwoałam się do salonu skąd dochodziły głosy. Weszłam i wszystkie oczy zostały na mnie skierowane.
- aha? macie mi coś do powiedzenia ?
- Nadia , bo jest sprawa -- Zaczeła łagodnie Diana .
- możesz , nie przeciągać , tylko przejść do rzeczy ?
- Bo chłopaki chcą iść na twój mecz . -- Ksenia przeszła do rzeczy ,
- O Nie , nie ma mowy . To jest jedyne miejsce , gdzie się od nich uwalniam , i nie mam ochoty wysłuchiwać pisku dziewczyn na ich widok -- już mnie powoli wkurwiły.
- No Nadia , no tylko ten jeden raz No -- Louis padł na kolana i zaczoł prosić .
- Nie ! - powiedziałam stanowczo .
- Nadia !! - razem powiedziały , nie one wykrzycząły Diana z Ksenią .
- dobra , pod warunkiem , że mają okulary i bluzy z kapturami , ja tam jestem gwiazdą .
- No normalnie Kocham Cię -- zaczoł Niall
- d-bra , ale bez takich wyznań . Właźicie na murawe i siedzicie Cicho -- dałam i warunek .
Gdy już wszystko ustaliliśmy poszłam spakować torbę na mecz. Spakowałam moje szczęśliwe korki , i zeszłam na dół gdzie odziwo wszyscy siedzieli grzecznie na kanapie.
- no już , ruszać te dupy i jedziemy ! -- wydarałam się na nich .
Zapakowaliśmy się w samochody i ruszyliśmy na stadion.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz